Projekt "Klucz do jutra" - wywiad z wolontariuszką
- Monika Krzysztanowicz
- 23 godziny temu
- 4 minut(y) czytania
Jednym z projektów, które realizuje nasza fundacja jest projekt "Klucz do jutra". To inicjatywa powstała z ramienia Fundacji EY, której celem jest profesjonalizacja i rozwój wolontariatu oraz pomoc w edukacji uczniom z pieczy zastępczej. Do krótkiej rozmowy o wolontariacie i działaniach realizowanych w tym projekcie zaprosiliśmy jedną z wolontariuszek- Angelikę.
1. Jak trafiłaś do fundacji Przystanek Rodzina i dlaczego zdecydowałaś się zaangażować w projekt Klucz do jutra?
Chciałam zaangażować się w działalność charytatywną, a akurat moja firma brała udział w wolontariacie. Zauważyłam, że na firmowym profilu w mediach społecznościowych pojawiały się zdjęcia z hashtagiem #PrzystanekRodzina, więc postanowiłam sprawdzić, o co chodzi. Przeczytałam więcej informacji i poczułam, że to odpowiedni moment w moim życiu, żeby dołączyć do jakiejś organizacji i zacząć pomagać. To był czas świąt Bożego Narodzenia – taki wyjątkowy, sprzyjający refleksji i dobrym uczynkom. Skontaktowałam się z fundacją, od razu zgłaszając chęć udzielania korepetycji. Niedługo później odezwała się do mnie Krysia, umówiłyśmy się na kawę, opowiedziała mi więcej szczegółów, a potem odbyło się już pierwsze spotkanie z rodziną.
2. Na czym dokładnie polega Twoja rola jako wolontariusza w tym projekcie? Jak wyglądają Twoje zajęcia z dziećmi?
Obecnie spotykam się z dziewczynką raz w tygodniu – zazwyczaj na godzinę lub półtorej. Ma około 9 lat i wspieram ją głównie w nauce matematyki, która sprawia jej największe trudności. Pracujemy razem nad zadaniami, ale staram się też wprowadzać nowoczesne metody nauki – na przykład uczymy się przez gry planszowe, jak „tabliczka mnożenia”. To pomaga jej się zaangażować i nie nudzić. Dzieci w pieczy zastępczej często mają trudności z koncentracją, więc łączymy naukę z elementami zabawy – układamy puzzle, gramy w jej ulubione gry albo rysujemy, bo bardzo to lubi. Staram się, żeby te spotkania były zrównoważone – trochę nauki i trochę przyjemności.
3. Jak dzieci reagują na zajęcia? Czy widać, że coś szczególnie je ciekawi?
Myślę, że najbardziej cieszy je ta część spotkania, w której mogą się pobawić i porozmawiać o swoim codziennym życiu – o tym, co im się przydarzyło, co czują. Najważniejszy jest dla nich kontakt z drugą osobą, indywidualne podejście i poczucie, że ktoś skupia na nich uwagę. To chyba daje im największą wartość.
4. Czy masz jakąś wyjątkową historię z zajęć, którą zapamiętasz na długo?
Tak, była taka bardzo wzruszająca sytuacja. Moja podopieczna przyniosła ćwiczenia z religii i zaczęłyśmy je razem odrabiać. Jedno z zadań polegało na napisaniu podziękowania dla Boga. Kiedy na chwilę się odwróciłam, ona napisała: „Dziękuję za to, że moi rodzice żyją i że mój tata żyje, mimo że spadł z 8. piętra.” To było bardzo poruszające – dziewczynka, mająca 9 lat i będąca w pieczy zastępczej, napisała coś tak głębokiego i emocjonalnego.
5. Czy miałaś moment, w którym poczułaś, że to, co robisz, naprawdę coś zmienia?
Tak, zdecydowanie. Najbardziej odczułam to podczas wspólnych wyjść z moją podopieczną, na przykład na lody. To budowało między nami więź. Poczułam, że mogę zmienić jej świat nie tylko poprzez naukę, ale też przez obecność – to, że na mnie czeka, że mnie potrzebuje. Udział w wydarzeniach, jak festyn z okazji Dnia Rodzicielstwa Zastępczego czy kolacja wigilijna, też bardzo mnie poruszył. Widać wtedy, jak wiele osób działa razem w jednym celu – to daje poczucie sensu.
6. Czy miałaś wcześniej jakieś doświadczenie w pracy z dziećmi lub prowadzeniu zajęć edukacyjnych?
Nie, jedynie jako nastolatka opiekowałam się dzieckiem sąsiadki. Mam też dwójkę rodzeństwa i dwie siostrzenice, więc dzieci zawsze były gdzieś blisko mnie. Lubiłam się z nimi bawić i im pomagać, ale było to głównie w kręgu rodzinnym.
7. Czy na początku miałaś jakieś obawy związane z wolontariatem? Jak udało Ci się je przełamać?
Bałam się, że za bardzo się przywiążę – że zbuduję z dzieckiem bardzo silną więź i trudno mi będzie się emocjonalnie odciąć. Ale z czasem nauczyłam się to rozdzielać – zbudowałyśmy relację, ale nie zabieram tych emocji ze sobą do domu.
8. Jak przygotowujesz się do zajęć z dziećmi? Masz gotowe scenariusze, czy raczej działasz spontanicznie?
Działam raczej spontanicznie. Pytam ją, z czym ma największy problem, przeglądam jej podręczniki i wtedy wiem, na czym się skupić – czy to matematyka, czy język polski. Gdy zauważyłam trudności z matematyką, kupiłam specjalne ćwiczenia i szukałam multimedialnych materiałów w internecie, żeby ją zaciekawić. Kupiłam też gry edukacyjne. Staram się, żeby było ciekawie.
9. Co daje Ci udział w tym projekcie? Czy czujesz, że też coś z tego wynosisz dla siebie?
Zdecydowanie. Daje mi to ogromną satysfakcję – czuję, że nie tylko pomagam, ale też naprawdę zmieniam czyjeś życie na lepsze. Poznałam też wiele osób, z którymi dzielę wspólne wartości. Nawiązały się nowe przyjaźnie i to też jest dla mnie bardzo cenne.
10. Często ludzie myślą, że wolontariat to poświęcenie, obowiązek, coś trudnego. Jak Ty to widzisz? Czy zgadzasz się z takim podejściem?
Nie zgadzam się. Oczywiście, to jest odpowiedzialność, ale dla mnie to przede wszystkim odskocznia od codzienności. W momentach, kiedy miałam stresującą pracę czy inne trudności, te spotkania dawały mi radość i poczucie spełnienia.
11. Jak wygląda Twoje łączenie wolontariatu z codziennym życiem i innymi obowiązkami? Czy trudno znaleźć na to czas?
Myślę, że czas zawsze się znajdzie. To tylko godzina, półtorej tygodniowo – zamiast scrollować telefon, można poświęcić ten czas na coś wartościowego. W moim przypadku dodatkowym ułatwieniem było to, że rodzina, z którą współpracowałam, mieszkała niedaleko mojej pracy. Wystarczyły dwa przystanki, żeby dotrzeć na miejsce, i mogłam potem spokojnie wrócić do domu. W praktyce to nie zajmowało więcej czasu niż stanie w korkach.
12. Co powiedziałabyś osobom, które zastanawiają się nad zaangażowaniem w taki projekt, ale boją się, że to nie dla nich?
Powiedziałabym, żeby spróbować. Tylko wtedy można się przekonać, jak bardzo wartościowe to doświadczenie. Wolontariat może wnieść dużo dobrego w nasze życie – uczy, rozwija i daje ogromną satysfakcję. Lepiej skupić się na potencjalnych pozytywach niż na obawach, bo moim zdaniem minusów po prostu nie ma.
13. Czy masz jakieś plany na rozwijanie swoich zajęć z dziećmi lub inne pomysły na wolontariat?
Tak, wolontariat zainspirował mnie do rozwoju w kierunku pracy z dziećmi. Zaczęłam interesować się psychologią dziecięcą, czytam dużo książek na ten temat. Myślę nawet o tym, żeby w przyszłości związać z tym swoją drogę zawodową.
14. Jak jednym zdaniem opisałabyś swoje doświadczenie jako wolontariusz w fundacji Przystanek Rodzina?
To doświadczenie, które uczy kontaktu z dziećmi, pokory wobec życia i sprawia, że zaczyna się doceniać to, co się ma – coś, czego nie da się zdobyć w inny sposób.

コメント